Rewolucja technologiczna, która eliminuje z rynku pracy miliony ludzi na świecie i likwiduje setki zawodów, może być szansą dla pracowników. Mają okazję oddać maszynom nudne i powtarzalne zadania i zająć się kreacją przyjaznego im świata. Powinni jednak cały czas się uczyć i elastycznie reagować na zmiany.
Automatyzacji procesów oraz związanego z nią zmniejszonego zapotrzebowania na pracę człowieka nie da się zatrzymać. Można to zaobserwować szczególnie w przemyśle motoryzacyjnym lub branży FMCG, gdzie większość czynności wykonywanych przez człowieka przejęły już maszyny. Pracują szybciej, dokładniej i co najważniejsze – w sposób bezbłędnie powtarzalny. Nowoczesne centra R&D opracowują pełną automatyzację całych grup procesów, żeby zredukować koszty i obniżyć zatrudnienie do minimum. Człowiek jest potrzebny tylko do stworzenia koncepcji funkcjonowania takiego rozwiązania.
Znikającym miejscom pracy był poświęcony między innymi tegoroczny szczyt w Davos. Tematem przewodnim blisko 250 debat było opanowanie czwartej rewolucji przemysłowej, a więc wykorzystanie szans i minimalizowanie zagrożeń wynikających z rozwoju nowych technologii.
Zagrożenia są duże. Rozwój robotyki, automatyzacji, nanotechnologii, medycyny czy mikrobiologii wpływa na rynek pracy, co stawia przed obecną kadrą profesjonalistów oraz przed osobami, które dopiero rozpoczynają życie zawodowe, zupełnie nowe wymagania. Absolwentom szkół pragnącym znaleźć zatrudnienie nie wystarczą kierunkowe wykształcenie, umiejętności interpersonalne oraz znajomość języków obcych. Będą musieli stawić czoła wysoko zawansowanym maszynom. Dojdzie do swoistego paradoksu – z jednej strony na margines zostanie zepchnięta ogromna rzesza pracowników z nieprzydatnymi umiejętnościami, z drugiej przedsiębiorcy nie będą mogli znaleźć odpowiednich ludzi. Widząc tę lukę kompetencyjną, firmy doradztwa personalnego już teraz starają się przekonać pracodawców, że warto wspólnie z władzami uczelni oraz kuratoriami odpowiedzialnymi za szkolnictwo podstawowe i średnie zmieniać programy nauczania w taki sposób, aby absolwenci łatwiej odnajdywali się na rynku pracy. Kluczowym aspektem musi być zrównoważony rozwój pomiędzy kształceniem kadry specjalizującej się w bardzo wąskim obszarze danej dziedziny a kształtowaniem umiejętności ułatwiających szybkie przekwalifikowanie się. Ten proces powinien zacząć się już w rodzinnym domu i być cały czas kontynuowany.
Znając bieżące i przyszłe potrzeby runku pracy, podpowiadamy ośrodkom edukacyjnym, na co powinny zwrócić uwagę, jakie umiejętności rozwijać. Warto doskonalić te, których maszyny czy zintegrowane systemy operacyjne nie mają i póki co nie będą miały – a więc umiejętność niestandardowego, kreatywnego myślenia, rozwiązywania skomplikowanych problemów, „odczytywania” trudnych do zdefiniowania sygnałów, analizowania wielu danych i na tej podstawie projektowania możliwych scenariuszy wydarzeń, błyskawicznej adaptacji do zmieniających się warunków i przekwalifikowywania się zgodnie z bieżącymi potrzebami przedsiębiorstwa. Powyższe kompetencje dziś są cechą wyróżniającą kandydatów na tle innych, w przyszłości staną się niezbędnym minimum.
Sądzimy, że w dobie powszechnej automatyzacji pracownik przede wszystkim będzie projektował kompletne rozwiązania, rozwiązywał problemy w ujęciu całościowym, a nie jednostkowym, a jego zakres obowiązków zdecydowanie się poszerzy – nabierze kompleksowego charakteru. Będzie też musiał współpracować z maszynami i kończyć to, czego one nie zdołają już zrobić – szybko i niestandardowo. I co najważniejsze – powinien być przygotowany na co najmniej kilkakrotną zmianę zawodu; jego praca będzie bardziej przypominała projekt niż powtarzalny zestaw zadań. Kiedy projekt zostanie skończony, będzie musiał szukać nowego, co nie znaczy, że zawsze będzie się to wiązało ze zmianą pracodawcy. Resztę dzisiejszych obowiązków przejmą komputery lub roboty.
Jak dowodzi historia, rewolucja przemysłowa tylko w relatywnie krótkim czasie wywołuje perturbacje na rynku pracy, bowiem szybko się okazuje, że w miejsce starych profesji wchodzą nowe. Kilka/kilkanaście lat temu nie było zawodu analityka big data, cloud brokera czy inżyniera nowych rozwiązań w chmurze (cloud computing engineer), nie wspominając już o administratorach baz danych czy osobach testujących nowe aplikacje (quality assurance engineer) i ewentualnie proponujących wprowadzenie zmian, tak aby były przyjazne dla użytkowników.
Co powinniśmy zrobić, aby nie stać się ofiarą własnego rozwoju? Przede wszystkim powinniśmy cały czas się dokształcać, wykorzystywać inteligencję i intuicję, której maszynom brakuje, co w połączeniu z nabytą wiedzą oraz doświadczeniem pozwoli nam stać się uniwersalnymi „robotami” na tyle złożonymi, że automaty stworzone przez nas nigdy nam nie dorównają.
Mimo zmieniającego się rynku pracy osiągnięcie sukcesu będzie zależało od nas – uważam, że w tej materii nic się nie zmieni, bo nie da się skopiować ludzkiego mózgu. Nadal będzie największą wartością przedsiębiorstw, gwarantującą ich rozwój.