„Harvard Business Review” i Światowe Forum Ekonomiczne co roku przedstawiają oryginalne koncepcje, które mogą zrewolucjonizować różne dziedziny życia gospodarczego, społecznego i politycznego.
Tegoroczna lista, opublikowana w lutowym wydaniu magazynu, HBRP 84 (luty 2010), stała się bodźcem do debaty ekspertów i prezesów firm na temat wyzwań, przed jakimi stoją obecnie polska gospodarka i przedsiębiorstwa działające w naszym kraju. Kluczowym wątkiem dyskusji była konieczność rozwijania zdolności firm do bardzo szeroko rozumianej, kooperatywnej innowacyjności oraz efektywnego prognozowania i planowania strategicznego w coraz bardziej niepewnym otoczeniu biznesowym.
Witold Jankowski: Przed jakimi, państwa zdaniem, kluczowymi wyzwaniami stoi obecnie polska gospodarka, a w szczególności firmy, którymi państwo kierujecie, i branże, w których one działają?
Marynika Woroszylska‑Sapieha: Chciałabym zwrócić uwagę na dwa wyzwania, nieujęte w liście dziesięciu trendów Harvard Business Review. Pierwsze z nich jest bezpośrednim następstwem kryzysu gospodarczego. Mam na myśli konieczność wzięcia w ryzy finansów publicznych. Wszelkie zawirowania w tym obszarze mają ogromny wpływ na branżę, w której pracuję, czyli przemysł farmaceutyczny. Najważniejszy płatnik tego sektora, Narodowy Fundusz Zdrowia, prawdopodobnie będzie musiał ograniczyć wydatki. Ze względu na spowolnienie gospodarki ten trend jest raczej nieunikniony, choć wydaje mi się, że jednak z punktu widzenia interesów państwa – na przykład zdrowia publicznego – może mieć katastrofalne skutki. Należymy do krajów, w których wydatki na służbę zdrowia należą do najniższych w Europie (nie można nas nawet porównać z Czechami czy Słowacją).
Druga kwestia, na którą chciałabym zwrócić uwagę, gdyż dotyczy bardzo wielu sfer działania gospodarczego w Polsce, to problem wciąż niskiej jakości stanowionego prawa. Liczę, że ten trend odwróci się i legislacja w Polsce poprawi, pozwalając firmom funkcjonować efektywniej.
Henryk Siodmok: Z perspektywy branży budowlanej wskazałbym z kolei na kilka pozytywnych zjawisk. Pierwsze z nich dotyczy obszaru infrastruktury. Uważam, że coraz lepiej radzimy sobie z zarządzaniem dużymi projektami i co więcej – kompetencje te są rozwijane. Dotyczy to niewątpliwie autostrad, a inny przykład to duży projekt, 10+ w Lotosie. W jego ramach tworzone są zaawansowane technologicznie instalacje, które pozwolą efektywniej wytwarzać najwyższej jakości produkty naftowe. To program o wartości przeszło 7 miliardów złotych, realizowany zgodnie z harmonogramem, znajdujący się już na ukończeniu. To jedna z największych inwestycji rafineryjnych na świecie – w Europie największa. Coraz więcej mamy też dużych projektów samorządowych.
Pozytywny trend dotyczy także pozyskiwania pozwoleń budowlanych. Myślę, że w Polsce już dobrze opanowaliśmy tę sztukę. Choć proces jest zawsze złożony, nie trwa tak długo, jak w innych krajach rozwiniętych. Wysyp firm deweloperskich spowodował, że urzędnicy uczą się zarządzać projektami w czasie. Istnieje świadomość, że każda inwestycja to miejsca pracy, zwiększenie dobrobytu i w związku z tym obsługa jest znacznie lepsza.
Wyzwaniem – z perspektywy mojej branży – jest sprawa kontroli jakości materiałów budowlanych. Nie ma żadnych konsekwencji w sytuacji, gdy faktyczne parametry produktu nie są zgodne z opisanymi na opakowaniu. Jedyna firma, jaką znam, która przestrzega przepisów w pełnym zakresie, to Atlas.
Natomiast jednym z podstawowych wyzwań ogólnych, o którym mówi się z pewnym niedowierzaniem, jest struktura demograficzna w Europie. Ona zaś oznacza, że wiele firm będzie musiało nauczyć się funkcjonować, zmniejszając co roku zakres i skalę działalności. W Polsce mamy młodsze społeczeństwo niż w państwach zachodniej Europy i marnujemy ogromny potencjał talentów. Osoby, które mają największe doświadczenie i są w sile wieku, stają się emerytami (na przykład w górnictwie).
Janusz Moroz: Są trzy największe, łączące się ze sobą wyzwania, którym sprostać musi branża energetyczna. Musimy zapewnić rozwijającym się gospodarkom coraz więcej energii, gwarantując racjonalną cenę i dobry serwis, inwestując jednocześnie w technologie przyjazne dla klimatu. Zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie w kraju szybko rosło. Jednak aby energia za kilka lat była dostępna dla wszystkich naszych klientów, Polska potrzebuje nowych mocy wytwórczych (minimum 1000 – 1500 MW rocznie mocy wytwórczych musi być odnowione), co oznacza koszt inwestycji w wysokości około trzech miliardów euro rocznie.
Drugim ważnym aspektem są uwarunkowania ekologiczne. Powinniśmy w perspektywie 10 lat zmniejszyć nasze zużycie energii o 20%, zainstalować 6 razy więcej mocy pochodzących ze źródeł odnawialnych, aby osiągnąć ich 15‑procentowy udział, a przede wszystkim zredukować emisję CO2 o 1/5 do 2020 roku. To wymaga oczywiście kolejnych ogromnych nakładów finansowych. Inwestorzy, żeby zdecydować się na ich poniesienie, muszą mieć odpowiednie gwarancje.
I wreszcie trzeci element to rynek i ekonomia. Wraz z rozwojem gospodarki zmieniają się również potrzeby klientów. Z naszych doświadczeń wynika, że konsumenci coraz bardziej zwracają uwagę na pozacenowe czynniki przy zakupie energii. Dlatego też w RWE stawiamy na rozwój serwisu i produktów, by wyjść naprzeciw tym potrzebom.
Edward Stanoch: Mówimy tutaj głównie o zjawiskach w skali makro. Ponieważ reprezentuję firmę doradczą i na co dzień spotykam się z przedsiębiorcami starającymi się odnaleźć w pokryzysowej sytuacji, ciekawa wydaje mi się perspektywa mikro. Firmy wychodzą obecnie z założenia, że w najbliższych miesiącach gospodarka powinna się ożywiać. Pojawiają się pytania: Jak przygotować organizacje, by mogły wykorzystać szansę na rynku? Jak kształtować i pielęgnować innowacyjność w firmach? Jak rozwijać potencjał przywódczy, który tę innowacyjność będzie podsycał?
Myślę, że po trudnych, zdominowanych przez widmo kryzysu miesiącach wyzwaniem dla wielu firm jest pobudzenie zaangażowania pracowników tak, by poszukiwali konkurencyjnych rozwiązań i ukierunkowali firmę na rozwój. Dodatkowo sprawę utrudnia wymiana pokoleniowa następująca w wielu organizacjach. Obserwujemy zmianę generacji, należy więc szukać rozwiązań, które będą motywowały młodych ludzi.
Powraca też temat przywództwa. Okazuje się, że w Polsce mamy bardzo dobrych menedżerów, natomiast wyzwaniem jest rozwój ich potencjału przywódczego. Myślę, że temat ten nie zejdzie z agendy przez kilka najbliższych lat. Oceniam, że 55% naszych menedżerów już dziś jest liderami, natomiast pozostali to osoby, które mają dobre umiejętności kierownicze, nie stanowią jednak motoru napędowego organizacji.
Ryszard Petru: Po pierwsze, w 2010 roku nadal będzie popyt na rzeczy tanie. To efekt kryzysu i niewiele się zmieni. Tańsze jedzenie, tańsze wakacje – cały czas konsumenci będą zaspokajać przede wszystkim potrzeby podstawowe. Jestem więc spokojny o branżę farmaceutyczną. Wydaje mi się, że ten rok nie będzie jeszcze rokiem poprawy, a jedynie zmiany kierunku, co nie przełoży się jeszcze na istotnie inne zachowania konsumentów.
Po drugie, bieżący rok prawdopodobnie będzie obfitował w przejęcia. Jest wiele przedsiębiorstw, które mają problemy z zarządzaniem w kryzysie i powinny być przejmowane (dotyczy to w zasadzie wszystkich branż), a przy obecnych cenach rynkowych staje się to bardzo atrakcyjną opcją. To dobry moment na transakcję dla obu stron.
Trzeci trend jest mniej pozytywny. Chodzi o proces delewarowania, czyli zmniejszania relacji kredytów do depozytów. Polskie instytucje finansowe w stosunku do innych krajów udzieliły relatywnie mało pożyczek, ale i tak w okresie szczytu ich wartość przekraczała prawie o 20% wartość depozytów. Obecnie obserwujemy trend powrotu do starego typu bankowości – tyle ile pozyskam z depozytów, tyle przeznaczę na kredyty. To bardzo proste, ale bezpieczne podejście. Warto zatem mieć świadomość, że pozyskanie kredytu wciąż będzie trudne, ale sytuacja będzie lepsza niż zeszłoroczna. Ponadto w tym negatywnym zjawisku jest też jeden pozytywny aspekt. Banki – obawiając się braku płynności – zapewniły sobie poduszki płynnościowe. Jeśli będą przekonane, że sytuacja się poprawia, część zgromadzonych środków powinna zostać przeznaczona na akcję kredytową. Mówimy o największych polskich bankach i kwotach liczonych w miliardach złotych.

Witold Jankowski: Proszę o wybranie dwóch, trzech trendów z opublikowanej przez HBR listy, na które warto, państwa zdaniem, zwrócić szczególną uwagę.
Marynika Woroszylska‑Sapieha: Uważam, że jedną z najważniejszych kwestii, poddanych w tym roku pod dyskusję w większości krajów europejskich, będzie opieka zdrowotna. Zapewnienie jej skutecznego funkcjonowania wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego sądzę, że rozwój technologii i tzw. wirtualna medycyna są tak istotne. Wirtualizacja absolutnie nie zaszkodzi jakości opieki medycznej, wręcz odwrotnie – zwiększy efektywność i zmniejszy koszty. Pytanie, czy za zmianami nadążą regulatorzy i czy płatnicy będą chcieli je finansować. To może być ogromna bariera.
Druga ważna kwestia to proces skracania drogi preparatu z laboratorium na rynek. Branża farmaceutyczna przeżywa ogromny kryzys związany z innowacyjnością. Przełomowe odkrycia powstają w małych firmach, funkcjonujących zupełnie inaczej niż gigantyczne koncerny farmaceutyczne. Tę zmianę postrzegam jako jeden z najciekawszych trendów, który zbliża się także do Polski. W ubiegłym roku takie giganty farmaceutyczne jak GlaxoSmithKline czy Pfizer zakupiły dziesiątki innowacji właśnie w takich małych spółkach. Pojawiła się również na rynku ciekawa tendencja do szukania innowacji na uczelniach wyższych, uniwersytetach, w szkołach medycznych, co często współgra z partnerstwem przemysłu z nauką. Jeżeli zostaną stworzone dobre warunki do takiej współpracy (m.in. poprzez dofinansowanie nauki), to także w Polsce znajdzie się miejsce na innowacje i ten model kooperacji.
Ryszard Petru: Trend, o którym mowa, to outsourcing innowacji. Nie wierzę jednak w innowacyjność tego typu na masową skalę. Ale to bardzo pozytywny kierunek i świadczy o zdrowiu branży farmaceutycznej.
Henryk Siodmok: Stawiam na wzrost roli korporacyjnych hakerów. Zawsze, kiedy miałem okazję prowadzić firmę, zwracałem uwagę na tych, którzy potrafili rzucić wyzwanie organizacji. Najefektywniej jest postawić na takich pracowników w kluczowych obszarach działalności, na przykład w sprzedaży lub marketingu. W Polsce hakerstwo ma długie tradycje – cały okres komunistyczny musieliśmy tak funkcjonować.
Janusz Moroz: Ja wskazałbym na dwa obszary. Po pierwsze, zielona energia i energooszczędność – bardzo modne obecnie tematy – oraz mechanizmy ich finansowania. W Polsce powstaje coraz więcej farm wiatrowych. RWE też niedawno otworzyło pierwszą z szeregu takich inwestycji. Park Wiatrowy Suwałki wytwarza energię elektryczną dla 40 tysięcy gospodarstw domowych. Przed branżą stoją jednak również w tej dziedzinie duże wyzwania. Najważniejsze z nich to potrzeba stworzenia nowoczesnej infrastruktury sieciowej, która umożliwi podłączenie odnawialnych źródeł energii, i stabilne otoczenie regulacyjne, które zapewni inwestorom korzystne warunki do zaangażowania się w projekty wiatrowe w Polsce.
Branża farmaceutyczna przeżywa dziś ogromny kryzys związany z innowacyjnością. Przełomowe odkrycia powstają w małych firmach, funkcjonujących zupełnie inaczej niż gigantyczne koncerny. Uważam, że jest to jeden z najciekawszych obecnie trendów, który może zostanie zauważony również i w Polsce.
I po drugie, temat innowacyjności. Podam przykład projektu, który dziś się nam wydaje inicjatywą science fiction, ale za 10 – 15 lat stanie się rzeczywistością. Dotyczy jednej – wspólnej dla wielu państw, a nawet kontynentów – inteligentnej sieci wytwarzającej i przesyłającej energię odnawialną. Energię możemy tworzyć, wykorzystując węgiel, ale i pływy morskie, fale, energię słoneczną, biomasę, wiatr. Kilkanaście największych koncernów europejskich z różnych branż połączyło swoje siły w tak zwany projekt Desertec. Do roku 2025 sieć europejska i afrykańska mają zostać połączone w jeden elastycznie reagujący system, który będzie zasilany w energię z miejsca, w którym w danej chwili można jej wytworzyć najwięcej.
Mniej odległy czasowo projekt, związany z kolei z innowacyjnym wykorzystaniem energii, to prowadzony przez RWE program e‑mobility. W ramach projektu pilotażowego Grupa instaluje w Berlinie punkty ładowania samochodów elektrycznych. Również w Warszawie pod koniec zeszłego roku stanął pierwszy punkt ładowania. Dzięki nowej technologii nasze miasta mogą za kilka lat być czystsze i wolne od hałasu ulicznego, a być może samochody będą mogły służyć za swego rodzaju magazyny energii.
RWE inwestuje również w nowoczesne, inteligentne sieci, które pozwolą na kontrolę zużycia energii i umożliwią wprowadzenie szeregu zastosowań związanych z „inteligentnym domem”.
Edward Stanoch: Interesujący był trend o motywowaniu pracowników. Okazuje się, że nasze codzienne zawodowe osiągnięcia zależą od tego, czy firma tworzy nam warunki do realizacji nowych, rozwijających wyzwań. Firmy, które są w stanie to zapewnić, uzyskują duży poziom zaangażowania i ponadprzeciętne wyniki biznesowe.
Drugi istotny dla mnie trend to przełamywanie blokad korporacyjnych w organizacjach dzięki wynalazkom hakerów. Oni pokazują wielkim firmom obszary, w których można coś zmienić, w których drzemie niewykorzystany potencjał.
Ryszard Petru: Uważam, że istotne zagadnienie podjęte w trendach HBR to dążenie do przekłuwania baniek spekulacyjnych. Przyjęta przez Komisję Nadzoru Finansowego rekomendacja T zawiera szereg wytycznych dla banków, dzięki którym mogą one uporządkować praktyki w zakresie zarządzania ryzykiem kredytowym i ograniczyć możliwości zaciągania pożyczek przez osoby mniej zamożne. Ważne tylko, aby w regulacjach tych uniknąć nadmiernej ingerencji państwa. Dopiero zaczynamy wychodzić z marazmu kredytowego i istnieje ryzyko, że zbyt restrykcyjne przepisy mogą zahamować rozwój rynku. Trzeba szukać rozsądnego środka.
Witold Jankowski: Żyjemy w bardzo niepewnym świecie. Paradoksalnie większa ogólna niepewność zwiększa rangę przewidywania, inteligentnego myślenia o kolejnych latach. Jak więc lepiej prognozować, mając na uwadze, że przyszłość jest coraz bardziej skomplikowana?
Henryk Siodmok: W przypadku branży budowlanej prognozowanie jest dużym wyzwaniem. Składa się na to kilka czynników: nigdy nie wiadomo, kiedy zostaną wstrzymane olbrzymie projekty deweloperskie, trudno przewidzieć sytuację na rynkach finansowych, ponadto produkt rzadko dostarczany jest bezpośrednio na budowy, a raczej sprzedawany poprzez hurtownie budowlane. Uwarunkowania zewnętrzne, mające ogromny wpływ na prognozowanie sytuacji na rynku budowlanym, różnią się bardzo w zależności od państwa. Dystrybucja materiałów budowlanych na Białorusi wygląda inaczej niż w Polsce. Posiadająca 1500 indywidualnych odbiorców firma Tajfun z Grodna (kupiona przez Atlas) jest w stanie dostarczyć produkt w ciągu 24 godzin. Tak duża liczba klientów i płaska struktura dystrybucji pozwalają prognozować sprzedaż z dużo większą dokładnością. W Polsce to o wiele trudniejsze.
Janusz Moroz: W branży energetycznej mamy do czynienia z dość dużą przewidywalnością potrzeb klientów – nie wpływa na nią zbyt mocno koniunktura. W czasie prosperity średni wzrost zapotrzebowania jest umiarkowany i stopniowy, a kryzysy nie powodują większych tąpnięć. Niemniej prognozowanie wymaga ogromnej wiedzy o całej gospodarce i sytuacji w poszczególnych branżach. Wszystkie są bowiem odbiorcami energii. Dlatego też w naszym sektorze powstał specjalny zawód – trader energii – który musi posiadać kompetencje maklera giełdowego, kupując i sprzedając energię.
Energetyka jest w wyjątkowej sytuacji: nasze inwestycje musimy kalkulować na kilkadziesiąt lat. Dlatego dzisiaj już myślimy o tym, jaką energię będziemy wykorzystywać w 2030 roku. Do tego im szybciej będziemy znali ustalenia polityków z tym związane, tym prędzej będziemy mogli planować.
Marynika Woroszylska‑Sapieha: W branży, którą reprezentuję, prognozowanie wcale nie jest takie proste. Bardzo wiele czynników wpływa na to, czy będziemy z sukcesem sprzedawać dany lek. Dlatego receptą dla przemysłu farmaceutycznego jest dywersyfikacja biznesu. Jeżeli pomylimy się w jednym obszarze działania, być może inny zrekompensuje nam tę złą prognozę. Prace zmierzające do dywersyfikacji naszej działalności już są podejmowane: duże koncerny nie tylko skupiają się na innowacyjnych lekach, ale też coraz częściej produkują generyki i wchodzą w sferę usług. Bardzo ważne jest też wsłuchiwanie się w docierające do nas sygnały zewnętrzne i nauczenie się sztuki szybkiego reagowania. Często bowiem nie bierzemy pod uwagę głosów spoza firmy i nie korygujemy planów w krótkim horyzoncie czasowym.
Edward Stanoch: Myślę, że prognozowanie to temat, z którym dzisiaj mierzy się każdy menedżer. Niedawny kryzys zmusił nas do krytycznego spojrzenia na kapitałochłonne plany długoterminowe dotyczące dużych projektów biznesowych. Rekomendowany przeze mnie sposób prognozowania to określanie docelowego punktu w perspektywie pięcioletniej i dążenie do niego etapami poprzez realizowanie mikrowizji (na rok, dwa lata). Oczywiście przyjęte zamierzenia trzeba korygować i moderować. To jest wyzwanie dla menedżerów i liderów.
Ryszard Petru: W przewidywaniu kluczowe jest zbieranie i rozumienie jak największej liczby informacji z samej firmy i z jej otoczenia. Zwykle prognozuje się na podstawie trendów z przeszłości. Trzeba jednak pamiętać, że gospodarka każdej dekady jest inna. Kryzys uświadomił nam, że należy być ostrożnym w działaniach, elastycznym i samodzielnie oceniać sytuację. Dyktatura konsensusu jest bowiem zabójcza dla innowacji – trudno się wychylić, gdy wszyscy wokół mają takie samo zdanie. Warto mieć też na uwadze stale następujące zmiany warunków działania (na przykład w ubiegłym roku w branży bankowej miały one miejsce co kwartał), co wymaga ciągłej weryfikacji planów. Fundamentalną kwestią jest zrozumienie tego, co dzieje się na rynku, nie tylko w kategoriach teoretycznych, ale także praktycznych.
Witold Jankowski: Drugi wątek, który wyłania się w tej dyskusji, to konieczność poszukiwania sposobów, by uczynić polską gospodarkę bardziej innowacyjną. Tymczasem nie jest to nawet przedmiotem debaty publicznej…
Henryk Siodmok: Myślę, że Polska to bardzo innowacyjny kraj – wbrew wielu opiniom twierdzącym, że zgłaszamy niewiele patentów i zaniedbujemy prace badawczo-
-rozwojowe. Potrafimy jednak równocześnie rozwijać strategie biznesowe, marketingowe, sprzedażowe, które odnoszą sukces.
Janusz Moroz: Kluczem do sukcesu jest transfer know‑how i stworzenie takich warunków nowatorskim firmom, aby chciały inwestować w Polsce. RWE od lat finansuje i wdraża nowe technologie na różnych rynkach. I tak na przykład w ciągu ostatnich dwóch lat RWE zainwestowało 50 milionów euro w start‑upy – innowacyjne, technologiczne przedsiębiorstwa, które zajmują się odnawialnymi źródłami energii.
Edward Stanoch: Innowacyjność musi być mocno zaszyta w kulturze organizacyjnej firmy, a nie tylko realizowana przy okazji.
Marynika Woroszylska‑Sapieha: Zgadzam się, że na rynku polskim jest bardzo wiele innowacji, ale ma to miejsce przede wszystkim w działalności operacyjnej. To, czego nam brakuje, to prawdziwa innowacja naukowa, która jest niestety bardzo kosztowna i wymaga długofalowych inwestycji w naukę i proces szkolenia. To pozwoli młodym ludziom być konkurencyjnymi w stosunku do kolegów z innych państw – szczególnie ze Stanów Zjednoczonych. To jest luka, którą musimy wypełnić.
Witold Jankowski: Dodałbym tu jeszcze jeden aspekt – wciąż obserwujemy relatywnie mało innowacyjności w sferze regulacji. Być może tam, gdzie wyłania się potrzeba opracowania nowych przepisów – lecz nie wiemy dokładnie, jakie będą ich efekty – warto by podjąć ryzyko testowania zupełnie nowych rozwiązań. Takie ograniczone eksperymenty mogłyby dotyczyć pewnych wyodrębnionych obszarów czy branż. Nadążanie regulacji za innowacyjnymi potrzebami biznesu jest bowiem poważnym wyzwaniem.
Ryszard Petru: Wydaje mi się, że to problem nie tylko regulatorów, ale szeroko rozumianej sfery rządzącej. Z punktu wiedzenia politycznego kwestie takie, jak: gospodarka, nauka i rozwój działalności badawczej wciąż nie są na pierwszym miejscu. Mam wrażenie, że sfera polityki czy legislacji jest coraz bardziej oderwana od rzeczywistości, choć nie wynika to ze złej woli polityków i urzędników.
Marynika Woroszylska‑Sapieha: Moim zdaniem potrzebą chwili jest uznanie konieczności debaty legislatorów z biznesem. W tej chwili widzę pewien brak sprzyjających warunków do rozmów i jeżeli tego nie zmienimy, nie ma szans na poprawę w sferze tworzenia prawa.