Samochody autonomiczne zmienią świat biznesu, to pewne. Ale rozwój tego sektora przemysłu jest ciekawy także z innego powodu – zależy nie tylko od innowacji technologicznych. W pewnym stopniu blokuje go także brak odpowiednich regulacji prawnych i ubezpieczeniowych.
Mówiąc wprost – nikt do końca nie wie, kto powinien ponosić odpowiedzialność za samochód autonomiczny, zwłaszcza jeśli dojdzie do groźnego wypadku. Firma, która go zaprojektowała i wyprodukowała? Instytucja zarządzająca drogą, po której się w danym momencie poruszał? Właściciel, który za niego zapłacił? A może pasażer, który znajdował się w nim w momencie, w którym doszło do wypadku?
Dobra wiadomość jest taka, że upowszechnienie się samochodów w pełni autonomicznych lub oferujących autonomiczny tryb jazdy z pewnością zredukuje liczbę wypadków na drogach. Niestety, tylko zredukuje – i to znacząco – ale ich nie zlikwiduje. Nawet w obecnych czasach, kiedy technologia jazdy autonomicznej wciąż znajduje się w fazie zaawansowanych testów, a samych pojazdów tego typu jest bardzo mało, wypadki się zdarzają. Nawet wypadki śmiertelne.
Toyota już wie, kto będzie płacił
Właśnie w tym kontekście ciekawe jest to, co stwierdził dr Gill Pratt, prezes Toyota Research Institute. Według niego „producenci aut nie mają wyboru” i muszą wziąć pełną odpowiedzialność za to, jak ich samochody będą zachowywać się na drogach. W razie wypadku to do nich należeć będą takie kwestie jak pokrycie szkód czy wypłata odszkodowań.
Na szczęście – dodaje Pratt – „im bardziej rozwijać będziemy samochody autonomiczne, tym liczba wypadków będzie się zmniejszać. Choć nigdy nie dojdzie do zera”.
Straszliwe dylematy
Oczywiście sam temat jest głębszy, bo tak naprawdę kwestie odpowiedzialności oraz wyboru sposobu działania samochodu autonomicznego pojawiają się już na etapie programowania jego zachowań. W grę wchodzą naprawdę nieprzyjemne dylematy typu: „Jak powinien zachować się samochód autonomiczny, jeśli będzie miał do wyboru przejechanie matki z dzieckiem lub pięciorga staruszków?”. Jeśli samochody autonomiczne mają masowo zacząć jeździć po naszych drogach, ktoś będzie je musiał odpowiednio zaprogramować, włączając w to także różnego rodzaju „dylematy”. I ktoś będzie musiał wziąć za to odpowiedzialność.