Na decyzje o zmianach kapitałowych wpływają dwa główne elementy. Pierwszym z nich są potrzeby i preferencje osobiste właścicieli, drugim zaś potrzeby finansowe firmy. Robert Bieńkowski nie sprawia wrażenia osoby, która podejmując decyzję o podwyższeniu kapitału dla nowego wspólnika, ma na myśli polepszenie swojej osobistej sytuacji. Jest przyzwyczajony do inwestowania w firmę i jej rozwijanie przy ograniczonych zasobach finansowych. Podjęcie ryzyka osobistego w momencie założenia firmy, w postaci zastawienia własnego mieszkania, zasługuje na pełny szacunek. W AVALLON, działającym od 10 lat w wykupach menedżerskich, bardzo często stykaliśmy się z podobnymi sytuacjami, gdzie menedżerowie samodzielnie realizowali wykup i byli zmuszeni podejmować ponadstandardowe ryzyko osobiste. Widzę tu wiele analogii między założycielami firmy a menedżerami uczestniczącymi w wykupach menedżerskich. Osoby takie są prawdziwymi przedsiębiorcami i mają silne przywiązanie do stworzonej przez siebie firmy.
Na drugiej szali decyzji mamy potrzeby firmy. Anime House działa w niszowej branży technologicznej o silnej międzynarodowej konkurencji i nie posiada środków na rejestracje patentowe i wymianę sprzętu. Nie wspomnę już o sytuacji, gdzie Robert dzieli się na początku spotkania z Jackiem Braunem, będącym potencjalnym kontrahentem, informacją, że nie bywa często w „takich” restauracjach. Ma to z jednej strony wydźwięk pozytywny, wskazujący na oszczędności, ale z drugiej strony rodzi się pytanie – to jak jego firma, działając w międzynarodowej branży, chce zdobywać kontakty i zlecenia? Tego bez zainwestowania w wyjazdy, kontakty z kontrahentami zrobić się nie da. Jeśli spółka ma rzeczywiście unikalną przewagę w postaci oprogramowania, to powinna to jak najlepiej i szybko wykorzystać. Jej działalność pasuje na pewno do stwierdzenia, że trzeba pamiętać, iż na całym świecie w danym momencie istnieją co najmniej dziesiątki podobnych firm, które próbują stworzyć lepszy produkt. Technologia MOCAP istnieje od wielu lat, jednak obecnie jej obszary zastosowań znacznie wzrosły, co ma związek z systematycznym rozwojem zarówno mocy komputerów, jak i chociażby olbrzymim sukcesem konsol do gier. Jest to obszar zainteresowań największych graczy w branży, co tworzy szanse, ale i również zagrożenie szybkich zmian. Oprogramowanie, które jest najlepsze w danej chwili, już wkrótce może zostać wyprzedzone przez szereg innych.
Na miejscu wspólników cieszyłbym się z tego, że nie znajdują się w takiej sytuacji, jak przedsiębiorcy w popularnym programie Dragons Den – Jak zostać milionerem, zabiegający o względy Aniołów Biznesu i przechodzący przez prawdziwy test windy. Sytuacja Roberta i Jakuba jest o wiele lepsza. To do nich zgłosił się inwestor, który na pierwszy rzut oka ma wiele charakterystyk dobrego partnera kapitałowego. Pada jasno zdeklarowana kwota, jest zainteresowanie biznesem, znajomość branży, możliwość wniesienia kontaktów i zleceń sprzedaży. A chęć zarobienia przy tej okazji pieniędzy jest motywacją zrozumiałą. Jeśli spółka zwiększy swoją wartość, to skorzystają na tym również Robert i Jakub. W dzisiejszych czasach szansa odniesienia prawdziwego sukcesu rynkowego bez odpowiedniego zasilenia kapitałowego jest bardzo mała. Wynika to ze znacznie skróconego okresu życia zarówno produktów, jak i w konsekwencji życia firm. Jeśli firma ma swoje pięć minut, to musi je wykorzystać. Inaczej szybsi i nie zawsze lepsi (a często są to firmy z większymi zasobami finansowymi) wygrywają. Za rok produkty Anime House mogą być już niekonkurencyjne, jeśli nie będą stale udoskonalane.
Problemem Roberta i Jakuba jest fakt, że nie są mentalnie przygotowani do zaistniałej sytuacji mimo ewidentnych potrzeb firmy w zakresie pozyskania finansowania. Wbrew pozorom dwa tygodnie na podjęcie decyzji w takiej sprawie to okres bardzo krótki, jeśli ktoś wcześniej nie miał odpowiedniego doświadczenia lub przemyśleń na temat rozwoju strategicznego i sposobu jego finansowania. Mają jednak do czynienia z doświadczonym partnerem. Zaproponowanie dokumentu przygotowanego przez prawników już na pierwszym spotkaniu jest z jednej strony bardzo profesjonalne, z drugiej strony może wzbudzać naturalne obawy u osób niemających wcześniej kontaktu z tego typu transakcjami. Tym bardziej że nie jest to inwestor instytucjonalny.
Jakich rad można udzielić Robertowi i Jakubowi na tym etapie?
Po pierwsze – ocenić realistycznie stan spółki pod kątem zarówno rozwoju, jak i czynników ryzyka. Czy spółka ma szansę na silny wzrost wyników w krótkim okresie, bez potrzeby dodatkowego finansowania? Jeśli tak, to może warto poczekać. Jeśli przeważają potrzeby finansowe i ryzyko operacyjne utracenia pewnych szans (np. wskutek braku patentów na innych rynkach) – trzeba szukać finansowania.
Po drugie – wnikliwie ocenić rzeczywiste potrzeby finansowe. Kwota 4 milionów złotych padła ze strony inwestora, który przecież na tym etapie badań nie zna potrzeb spółki. Wynika ona raczej z faktu, że inwestor chce przeznaczyć taką kwotę na inwestycję. Jeśli spółka potrzebuje dwa miliony do realizacji następnego etapu rozwoju, to dobrze jest to inwestorowi przekazać i negocjować potrzebną kwotę, co oznacza też w konsekwencji mniejszy udział inwestora.
Po trzecie – nie śpieszyć się, jeśli nie ma takiej potrzeby wynikającej z braku finansowania dla spółki i jeśli właściciele nie czują się w pełni komfortowo z nowym partnerem. Zawsze można zaproponować, że warto sprawdzić najpierw współpracę operacyjną z firmą Jacka Brauna i popracować nad zleceniami z tej firmy (jeśli takie są jego obietnice).
Po czwarte – zasięgnąć profesjonalnej porady w zakresie zapisów prawnych i wczuć się w pozycję inwestora. Jeśli miałby on zainwestować w podobny biznes, to jakich zabezpieczeń i praw by oczekiwał?
I wreszcie ostatni element – rozmowy nic nie kosztują. Jeśli Robert nie ma pozytywnego wrażenie na bazie pierwszych kontaktów, to zawsze może asertywnie negocjować. Gdy strony mają być wspólnikami, to już sam przebieg rozmów, sposób komunikacji i znajdowanie kompromisów w wypadku ewentualnych rozbieżności mogą wiele powiedzieć o przyszłej współpracy.