Termin elektronika ubieralna mózgu brzmi może trochę makabrycznie, ale nie odstrasza ani inwestorów, ani tym bardziej osób, które chcą poprawić funkcjonowanie swoich szarych komórek. I chętnie za to zapłacą. Dzięki temu wartość tego rynku osiągnie w 2020 roku 6 miliardów dolarów.
Elektronika ubieralna to pojęcie worek. A raczej pokaźny wór, który trzeszczy już w szwach, bo wciąż dokładane są do niego nowe kategorie produktów, zaskakujących swoją innowacyjnością. I powoli przestaje nas już dziwić, że obok inteligentnych zegarków czy opasek fitness co chwila pojawiają się zadziwiające wynalazki. Takie jak skarpetki badające, czy prawidłowo stawiamy stopy podczas biegania, czy okulary, z pomocą których możemy skomunikować się z naszym domowym systemem sztucznej inteligencji.
Ale elektronika ubieralna to nie tylko worek z innowacjami – to także worek dukatów. W ostatnich latach dokonało się ważne przesunięcie w obszarze potencjalnych klientów zainteresowanych tą kategorią produktów. Co za tym idzie – z marginesu rynku, jakim są najaktywniejsi fani nowych technologii, inteligentne gadżety przeszły już obecnie do mainstreamu. Dzięki temu cały rynek elektroniki ubieralnej rośnie w kosmicznym tempie. Wzrost – porównywany rok do roku – wynosi w ostatnim czasie blisko 100 punktów procentowych!
No ale… jak to mózg? Elektronika ubieralna mózgu?
Jak najbardziej. W elektronice ubieralnej wyróżnić możemy mnóstwo różnych kategorii produktów, które łączy w sposób ogólny jedna cecha. Dają się założyć na ludzkie ciało lub są wykorzystywane w jego pobliżu. Dlatego zalicza się do tej kategorii również wynalazki badające lub oddziałujące na ludzki mózg i układ nerwowy – tzw. neurowearables.
I jest tych wynalazków coraz więcej. Rosnąca popularność elektroniki ubieralnej to tylko jeden ważny trend, zaś drugim jest coraz wyraźniejsza chęć wielu osób, by wspomóc działanie swojego mózgu. Nie w sposób farmakologiczny, nie poprzez samodzielne ćwiczenie szarych komórek, ale z zewnątrz – właśnie poprzez stosowanie specjalnych urządzeń elektronicznych.
W jakim celu używamy elektroniki ubieralnej mózgu?
Tak naprawdę jest tych celów wiele, często zupełnie różnych:
lepsza pamięć;
zmniejszenie stresu;
wyciszenie emocji;
zwiększenie skupienia;
poprawa snu;
ograniczanie apetytu;
pomoc w walce z uzależnieniem;
leczenie chorób i problemów zdrowotnych (np. Parkinson, depresja, stres pourazowy, ADHD);
uśmierzanie bólu.
Jeśli chodzi o sposób działania, urządzenia elektroniczne, które w jakiś sposób zakładamy na „mózg” (zwykle głowę, ale czasami również na inne części ciała, np. ręce lub szyję), można podzielić na dwa podstawowe rodzaje. Pierwszy służy do badania, rejestrowania aktywności mózgu. Dostarcza danych, które pozwalają na wyciągnięcie wniosków i zalecenie odpowiednich działań.
Drugi rodzaj to różnego rodzaju stymulatory mózgu, pobudzające go np. poprzez emitowane impulsy elektryczne, dźwięki, wibracje lub fale elektromagnetyczne.
Elektronika ubieralna mózgu – są także zagrożenia
To, że rynek elektroniki ubieralnej mózgu rośnie, wynika z podstawowego faktu – działanie wielu tego typu urządzeń opiera się na wiarygodnych podstawach naukowych. I w wielu przypadkach jest skuteczne. Lecz z drugiej strony zakładanie czegoś na „mózg” i pobudzanie go brzmi trochę niebezpiecznie – i może takie być. Powód jest prosty: do niedawna tego typu urządzenia można było spotkać wyłącznie w laboratoriach badawczych czy szpitalach, natomiast obecnie dostępne są dla każdego. Bez problemu kupimy je np. za pośrednictwem internetu, bez jakichkolwiek recept czy dodatkowych zezwoleń. Ceny tego typu produktów również w wielu przypadkach stały się całkiem przystępne – i nie ma w tym oczywiście nic złego.
Niestety, przynajmniej w przypadku części produktów doszło równocześnie do obniżenia standardów naukowych i medycznych. Brakuje też odpowiednich regulacji prawnych, które nakładałyby na producentów sprzętu zaliczanego do elektroniki ubieralnej wymóg przeprowadzania badań na odpowiednim poziomie. Dość często spotykana jest sytuacja, w której działanie nowego urządzenia jest uwiarygadniane poprzez powoływanie się na zbadaną już wcześniej, sprawdzoną technologię, która w tym konkretnym rozwiązaniu ma być tylko bardziej mobilna, tańsza, łatwiej dostępna lub wygodniejsza w użyciu. Jeśli zaś prowadzone są samodzielne badania, to często obejmują one jedynie np. pracowników danej firmy, znajomych i przyjaciół lub też bazują na opiniach użytkowników. Niezależnie od tych braków do potencjalnych klientów trafia zawsze przekaz, który brzmi „wiarygodnie i naukowo”.
Jak wykazało jedna z analiz, na 41 produktów neurotechnologicznych, które były dostępne w sprzedaży, tylko 33 powoływały się na jakiekolwiek badania. Z tej grupy tylko 8 badań prezentowało odpowiedni poziom naukowej wiarygodności.
Efekty? Mogą być różne. Od pozytywnych, obiecywanych przez producentów urządzeń, poprzez neutralne (rozczarowanie i zmarnowanie zainwestowanych pieniędzy), po negatywne. Do tych ostatnich należeć mogą bóle głowy, oparzenia skóry czy zmiany sposobu aktywności mózgu, których długotrwałe konsekwencje nie zostały odpowiednio przebadane. Zastrzeżenia dotyczą także konsumenckiego sprzętu EEG, gdyż – jak wskazują eksperci – w warunkach domowych może dojść do błędnych odczytów lub dodatkowego, nieprzewidywanego przez badanie wpływu na stan badanego mózgu.
Jak wykazało badanie przeprowadzone przez SharpBrains wśród użytkowników elektroniki ubieralnej mózgu, 48% z nich zauważyło pozytywne rezultaty, zgodne z oczekiwaniami. Natomiast 52% z nich nie zauważyło pozytywnych rezultatów lub nie miało zdania na ten temat.
Jaka jest wartość rynku elektroniki ubieralnej?
Coraz większa. W 2005 roku rynek oprogramowania i urządzeń elektronicznych związanych z działaniem mózgu wyceniany był na 210 milionów dolarów. W 2012 roku przekroczył wartość miliarda dolarów, zaś w roku 2020 – według przewidywań – dociągnie do 6 miliardów.
Rozwijają się przy tym równocześnie dwa segmenty technologiczne tego rynku: oprogramowanie i urządzenia. Do oprogramowania coraz częściej należą aplikacje dostępne na smartfony (najczęściej iOS i Android), ale także tablety i tradycyjne komputery.
Neurowearables – przykłady
Prezentujemy wybór kilku ciekawych, naszym zdaniem, przykładów urządzeń z zakresu elektroniki ubieralnej, oddziałujących różnymi metodami i na różne właściwości ludzkiego mózgu. Ale uwaga! Nie mamy odpowiednich kompetencji do tego, by twierdzić, że któreś z tych urządzeń działa rzeczywiście skutecznie, lub też zarzucać mu, że nie działa w ogóle.
ELF emmit – stymulacja fal mózgowych
Opracowany w Słowenii symulator emituje fale o częstotliwościach z zakresu 0,2–19 Hz. Pięć sterowanych z pomocą smartfonu trybów pracy ma m.in. pomagać w kontrolowaniu emocji, wspomagać stan medytacji lub wypoczynku. Mimo zakończonej sukcesem zbiórki funduszy za pośrednictwem serwisu Indiegogo obecnie… niemalże zniknął z rynku.
Muse 2 – domowe EEG
Opaska na głowę służąca przede wszystkim do badania EEG w warunkach domowych, ale wyposażona również w sensory tętna, oddechu oraz ruchu. Dzięki spersonalizowanym danym biometrycznym możliwe jest następnie przygotowanie odpowiednich zestawów ćwiczeń poprawiających koncentrację, obniżających poziom stresu czy trenujących sprawność umysłową.

Thync – śpij dobrze
Dwie wersje urządzenia – Thync Relax i Relax Pro – mocowane są do głowy lub karku użytkownika. Dzięki neurostymulacji mają pomagać mu w uzyskaniu stanu relaksu, ograniczyć poziom stresu i podnieść jakość snu.
Quell – sposób na ból
Ciekawy przykład elektroniki ubieralnej z zakresu neurotechnologii, która w bezpośredni sposób nie bada mózgu lub na niego nie oddziałuje. Pomaga za to – poprzez stymulację odpowiednimi impulsami elektrycznymi – redukować ból.

Neuroon Open – obietnice bez pokrycia
To dość głośny na polskim rynku projekt opaski, która miała pomóc w znacznie efektywniejszym spaniu, poprzez wywoływanie tzw. snu polifazowego. W największym skrócie – okazała się nieskuteczna.

Modius – opaska zamiast dużych frytek
Według zapewnień producenta, wystarczy używać tej opaski przez 30 minut dziennie, by w ciągu 10 tygodni schudnąć o 3,5 kg. Jej działanie polegać ma na stymulowaniu ośrodków mózgu odpowiedzialnych za ograniczenie uczucia głodu. Firma nie informuje jednak dokładnie, w jaki sposób działa jej urządzenie, nie prezentuje badań, które potwierdzają jego skuteczność i nie odpowiada na pytania ekspertów.

Brain Stimulator – tani cudotwórca?
Dość tanie urządzenie (kosztuje ok. 120 dolarów), które według jego twórców pomaga w walce z depresją, uzależnieniami, ogranicza ból i poprawia pamięć. Brak jednak badań, które potwierdzałyby te obietnice.

Dreem – inny sposób na lepszy sen
Zakładana na głowę opaska, która ma poprawić jakość naszego snu. Wbudowane czujniki mają wykryć, kiedy śnimy tzw. snem głębokim, a następnie wzmacniać ten stan za pomocą emitowanych dźwięków.