Lime, Bird i inne firmy, które wypożyczają hulajnogi elektryczne, zachwalają ekologiczne zalety tego rodzaju transportu. Ale nie mówią wszystkiego.
Ten tekst ma troje bohaterów: hulajnogi ? elektryczne, ekologię i… decyzje biznesowe. Te ostatnie podejmowane są na podstawie danych, zbieranych według różnorakich metodologii. Przekłada się to na wyniki badań, za którymi kroczą właśnie decyzje – czasami błędne.
„Omiń korki i zmniejsz emisję COIndeks dolny 22 – dwie korzyści z jednej przejażdżki” – takim hasłem reklamuje swoje usługi wypożyczająca swoje hulajnogi elektryczne firma Bird. Natomiast Lime– również działający w Polsce – obiecuje, że korzystanie z jego pojazdów pozwoli „zostawić przyszłym pokoleniom lepszą, zdrowszą planetę”. W rzeczywistości jednak ekologiczny aspekt korzystania z hulajnóg elektrycznych nie prezentuje się aż tak różowo, jak obiecują sieciowe wypożyczalnie. Ani tym bardziej zielono.
Hulajnogi ekologiczne
Załóżmy na chwilę, że pojazd napędzany jest silnikiem elektrycznym, a energia pochodzi całkowicie ze źródeł odnawialnych. Tak zwany ślad węglowy powinien zatem być w jego przypadku równy lub przynajmniej bliski zeru, prawda?
Nieprawda, choć rzeczywiście w ten sposób przedstawiają tę kwestię sieciowe wypożyczalnie hulajnóg. Co gorsza, ten sposób ekologicznej narracji potrafił skutecznie przekonać decydentów w różnych państwach i poszczególnych miastach, którzy zezwolili na ten rodzaj transportu publicznego. To mógł być błąd.
A jak to liczą naukowcy
Kwestię sieci wypożyczających wolno stojące hulajnogi elektryczne zbadali naukowcy z Uniwersytetu Stanu Karolina Północna. Ale zastosowali zupełnie inną metodologię, analizując całościowy wpływ tego rodzaju transportu publicznego na środowisko. Całościowy – to słowo klucz.
W skrócie: okazało się, że w badanej przez naukowców sytuacji wypożyczane hulajnogi elektryczne produkują ponad 200 gramów COIndeks dolny 22 na milę – około połowy tego, co przeciętny samochód. To nadal mniej, a zatem czym się martwić? Tym, że jeśli przeliczymy ten wynik na jednego pasażera, to hulajnogi przegrywają nie tylko z samochodem (w którym zajęte są co najmniej 3 miejsca), ale nawet ze starym, kopcącym autobusem z silnikiem Diesla, wypełnionym pasażerami.
Skąd taki wynik? Przede wszystkim wzięto pod uwagę dwie kwestie, o których firmy takie jak Lime czy Bird zdają się „zapominać”. Pierwsza to zanieczyszczenie środowiska wynikające z zastosowanych materiałów i samej produkcji urządzeń. Akumulatory (które się zużywają…), tworzywa sztuczne, produkcja w zatruwających przyrodę fabrykach – wszystko to przełożyło się na aż 50% całościowego wpływu badanych hulajnóg na środowisko. Dla dociekliwych – badano konkretny model hulajnogi, Xiaomi M365, wykorzystywany przez Lime i Birda. Druga sprawa to emisja zanieczyszczeń związana z codziennym zbieraniem hulajnóg do ładowania – kolejne 43%.
W sumie daje to już 93% zanieczyszczeń produkowanych przez wypożyczane hulajnogi elektryczne! A przecież dochodzą do tego jeszcze inne kwestie, takie jak – bolesny zwłaszcza w Polsce – wątek metod produkcji samej energii elektrycznej. O tym wszystkim „metodologia badań” dużych sieci wypożyczających hulajnogi zdaje się zapominać.

Co można zmienić?
Dużo. Najbardziej wartościowa w przygotowanym przez naukowców raporcie jest właśnie lista proponowanych zmian i usprawnień. Jeśli wszystkie zostałyby wprowadzone, wypożyczane hulajnogi elektryczne mogą się stać prawdziwym dobrodziejstwem dla środowiska.
Zastosowanie oszczędnych, ekologicznych pojazdów zbierających hulajnogi do ładowania
– ich zastosowanie pozwoli zmniejszyć ślad węglowy do 177 g/milę pasażerską.Zbieranie wyłącznie mocno rozładowanych hulajnóg
– redukcja do 164 g/milę pasażerską.Sprawniejsze rozplanowanie sieci zbierania hulajnóg, a przez to zmniejszenie dystansu pokonywanego przy ich zbieraniu do ładowania
– redukcja do 147 g/milę pasażerską.Wydłużenie żywotności hulajnóg do dwóch lat
– redukcja do 141 g/milę pasażerską.
Żywotność wypożyczanych hulajnóg to zdecydowanie jeden z poważniejszych problemów. O tej kwestii szerzej pisałem już wcześniej, analizując sytuację firm takich jak Uber i Lime, ale warto przytoczyć jeszcze jeden dość bulwersujący przykład. Przeciętna długość życia hulajnogi należącej do sieci Bird po uruchomieniu usług tej firmy w mieście Louisville (Kentucky, Stany Zjednoczone) wyniosła… 28,8 dnia. Niecały miesiąc.
Autorzy raportu liczą na to, że uda się ten czas wydłużyć. Również projekty budowy nowych hulajnóg – według deklaracji przedstawicieli firm takich jak Lime czy Bird – idą w tym kierunku. Trudno jednak zaprojektować hulajnogę, która byłaby odporna na ludzką głupotę i niefrasobliwość obchodzenia się ze sprzętem, który nie należy do wypożyczającego. Dla przykładu: w ciągu jednego miesiąca sprzątania jeziora Merritt (niedaleko Oakland, Kalifornia, Stany Zjednoczone) wyłowiono… 60 hulajnóg różnych sieci. Poza tym solidniej zbudowane (a także niezatapialne?) hulajnogi będą droższe i bardziej skomplikowane w produkcji. A to znowu może mieć wpływ na „ślad węglowy”, jaki zostawiają w środowisku…
Hulajnogi i rowery
Mądry Polak po szkodzie? Cóż, w przypadku hulajnóg elektrycznych umiejętnością mądrego przewidywania nie wykazał się cały świat. Nie dotyczy to zresztą tylko ekologii, ale także (a może przede wszystkim) rozwiązań prawnych, które ochroniłyby pieszych w wielu krajach.
Na szczęście to się zmienia. Również regulacje wprowadzone w Polsce – według projektu przedstawionego przez Ministerstwo Infrastruktury – idą w kierunku traktowania hulajnóg jako pojazdów. Będą one zatem poruszać się po ścieżkach rowerowych (lub chodnikach, jeśli ścieżki rowerowej nie ma, a na ulicy obok chodnika dopuszczalna prędkość samochodów jest większa niż 30 km/h). Może zatem warto przy okazji drogą rozwiązań prawnych wymusić na wypożyczalniach różnego typu rozwiązania zmniejszające ich negatywny wpływ na środowisko?
Istnieje też proste rozwiązanie, które zależy wyłącznie od nas samych. Zamiast wypożyczania hulajnogi elektrycznej warto po prostu… wsiąść na rower. Tak będzie i zdrowiej, i czyściej.