Pracoholizm, chroniczny brak wolnego czasu i nastawienie na zarabianie pieniędzy mogą wyzwalać w nas egoizm i sprzyjać tworzeniu dysfunkcyjnej kultury w organizacji.
Problem z wolnym czasem prawdopodobnie zaczyna się w roku 510, kiedy papież Grzegorz I, zwany Wielkim, napisał Moralie in Job, czyli komentarz do Księgi Hioba, będący głosem w dyskusji na temat kształtowania chrześcijańskiej duszy. Twierdził, że mnich musi być skromny, a nie pyszny, oddawać dobra, nie być chciwym, wyróżniać się pracowitością, a nie lenistwem. W sumie sformułował siedem zasad, które legły u podstaw siedmiu grzechów głównych. W tej części świata, gdzie kultura chrześcijańska stała się kulturą dominującą, bardzo często odwołujemy się do tradycji tworzonej w średniowieczu. Potępienie lenistwa wytworzyło w nas kulturowe poczucie winy i strach, że jesteśmy niepotrzebni, mało ważni, że grzeszymy bezczynnością, kiedy zwalniamy tempo pracy. Tak więc ciągle szukamy zajęcia dla rąk oraz umysłów, żeby nie zjadły nas wyrzuty sumienia.
Stałe zwiększanie efektywności osobistej to jedna z kluczowych umiejętności menedżerskich. »
Debora Greenwald z Uniwersytetu Kalifornijskiego zbadała, co się dzieje, kiedy się lenimy. Zaprosiła badanych na nudne, długie zebranie i kazała jednej grupie bardzo uważnie śledzić jego przebieg, drugiej pozwoliła zajmować się, czym chce. Studenci mogli bazgrać na kartkach, malować obrazki, „bujać myślami w obłokach”. Okazało się później, że właśnie ci mało zainteresowani zapamiętali dużo więcej informacji niż ich skoncentrowani koledzy. Głębsza analiza doprowadziła badaczkę do wniosku, że kiedy dajemy sobie pozwolenie na nudę, nasz mózg zaczyna podejmować taką aktywność, jak w trakcie rozwiązywania bardzo ważnych i skomplikowanych zagadnień. Innymi słowy, geniusze to tacy ludzie, którzy z jednej strony świetnie rozwiązują problemy, a z drugiej – otwarcie przyznają się do nudy, kiedy zagadnienie ich nie interesuje. Ich mózg przyjmuje wtedy tryb „kreatywnie rozwiązuję problem”. Zatem w czasie, kiedy leniuchujemy czy wręcz się nudzimy, nasz mózg zestawia ze sobą bardzo dziwne informacje, tworzy nieoczekiwanie fantastyczne, kreatywne rozwiązania.
Inna badaczka z Uniwersytetu w Minnesocie, Kathleen Vohs, badała, jak czują się ludzie, kiedy ich uwaga jest skupiona na pieniądzach. Zrobiła eksperyment, podczas którego kazała studentom liczyć pieniądze, a następnie włożyć ręce do bardzo zimnej wody. Sprawdzała, ile sekund wytrzymają. Okazało się, że ci, którzy byli motywowani finansowo, wytrzymywali dłużej. Zapowiadało się świetnie. Zaczęła jednak dalej eksperymentować, ale kolejne wnioski nie były już zachęcające. Okazało się, że ci wytrzymali są mniej wrażliwi na potrzeby innych, że myślą tylko o sobie. Wszystkie badania Vohs udowadniały, że jeśli skupiamy się głównie na zarabianiu pieniędzy, zaczynamy myśleć egoistycznie: „Muszę liczyć tylko na siebie, w związku z tym ty też licz na siebie. Nie mam czasu na twoje problemy, nie jestem gotów, aby cię wysłuchać. Radź sobie sam, tak jak ja to robię”. Kiedy na takie myślenie nałożymy presję czasu, okazuje się, że w ogóle nie jesteśmy skłonni do pomocy i współpracy. W ten sposób rodzi się środowisko, w którym ludzie odcinają się od swoich potrzeb i potrzeb innych.
Z badania Kathleen Vohs płynie dla osób kierujących zespołami ważny wniosek. Gdy lider stoi z batem nad pracownikami, każąc im, aby intensywnie wykorzystywali czas i przeliczali go na pieniądze, tworzy kulturę organizacyjną, w której nikt nikomu nie pomoże. Jeśli natomiast przywódca skoncentruje się na wnioskach z badania Debory Greenwald i pozwoli ludziom trochę się poobijać, wówczas przestaną się koncentrować na pieniądzach i oszczędzaniu czasu i zaczną poszukiwać ciekawych, kreatywnych rozwiązań.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz – wszystkie badania pokazują, że bardziej szczęśliwi czujemy się wówczas, kiedy zarobione pieniądze przeznaczamy na przeżycie czegoś interesującego, niż gdy wydamy je na zakup rzeczy materialnej. Okazuje się, że człowiek, który nabył za ciężko zarobione pieniądze samochód, rower czy sprzęt stereo, jest mniej zadowolony niż ten, który za tę samą kwotę odbył ciekawą podróż, czegoś miłego doświadczył, spędził z kimś bliskim czas itd. Psychologowie zastanawiali się dlaczego. Znaleźli trzy powody. Pierwszy, najważniejszy, jest taki, że przeżycia – w przeciwieństwie do rzeczy materialnych – definiują nas. Są oczywiście ludzie, dla których źródłem identyfikacji są przedmioty. Oni muszą kupować ciągle coś nowego, bo ich identyfikacja polega na tym, że są przez nie postrzegani. Jeśli spędzamy wolny czas, podróżując, to gromadzimy wrażenia, które nas wzbogacają i tkwią w sercach i głowie bardzo długo. Drugim powodem jest fakt, że przeżycia bardzo dobrze starzeją się. Samochód po kilku latach już nie budzi zachwytu, a przeżycia im starsze, tym są piękniejsze. Trzeci powód dotyczy dzielenia się kupionymi dobrami. Łatwo podzielić się piękną opowieścią z podróży, trudniej – przedmiotem.
Aby poczuć się szczęśliwym, warto zwolnić tempo pracy i może mniej zarobić, ale pieniądze wydać na coś, co zostanie w nas na dłużej.