Podobna sytuacja bardzo często zdarza się na wyższych szczeblach zarządzania. Jest też całkowicie naturalna. Młody dyrektor szybko pnie się po szczeblach kariery i zaczyna skupiać na sobie uwagę mediów oraz – zapewne – innych firm na rynku. To właśnie w ten sposób rodzą się liderzy w organizacjach, są to najczęściej osoby w wieku Aleksandra Krajewskiego.
Natomiast prezes Brylski jest człowiekiem, która ma znakomite osiągnięcia i czuje się zdecydowanie najważniejszy w zarządzie. To dlatego chętnie wykorzystuje symbole statusu w rodzaju złotej tabliczki na drzwiach do gabinetu. Nie przejmuje się tym, że narazi się na śmieszność – znacznie ważniejsze jest dla niego podkreślenie swojej rangi na tle pozostałych członków zarządu. W takich warunkach nie ma miejsca na więcej niż jednego „pierwszego spośród równych”.
To jest komentarz eksperta. Przeczytaj tekst główny »
Rozładować napięcia na szczycie
Liderzy, Studium przypadku Daniel Shapiro , Mateusz ŻurawikMłody dyrektor robi szybką i błyskotliwą karierę. Jednak jego dotychczasowa ścieżka kariery oraz dobre relacje na różnych szczeblach hierarchii zaczynają budzić zazdrość prezesa.

Nie wiemy, czy Aleksander Krajewski po prostu rzetelnie wykonuje swoje zadania, czy w pewnym momencie poczuł się zbyt pewnie i zaczął zanadto „grać na siebie”. W jego relacjach z prezesem wiele wskazuje jednak na ten drugi scenariusz. Często zdarza się, że osoba robiąca szybką karierę się zapomni i zacznie zbyt wyraźnie podkreślać swoje znaczenie w firmie. Jednocześnie to prezes Brylski jest człowiekiem, który zbudował zespół i jest autorem sukcesów Galileo Construction. Można podejrzewać, że jest to mężczyzna w wieku około 60 lat, który widzi, że pod jego bokiem wyrasta znacznie młodsza i bardziej dynamiczna konkurencja. Czuje się więc zagrożony i daje temu wyraz.
Medialna aktywność Aleksandra Krajewskiego pozornie może wydawać się korzystna dla firmy, ponieważ zapewnia jej ekspozycję w prestiżowych tytułach prasowych. Tak naprawdę jest wręcz odwrotnie. Aleksander staje się twarzą sukcesu, co budzi zazdrość kolegów z zarządu. Widać to po ich zachowaniu, gdy zapraszają go na spotkanie i starają się zachęcić do rozmowy z prezesem. Przedstawiają mu alternatywę: albo ty porozmawiasz z prezesem, albo my to zrobimy. Nie wierzę, że naprawdę poszliby rozmawiać na temat zaistniałej sytuacji z Janem Brylskim. Podczas konfliktu naturalną reakcją większości osób jest raczej chowanie głowy w piasek. Dlatego doradzałbym Aleksandrowi, aby nie brał na poważnie obietnicy, że koledzy pójdą w jego imieniu do prezesa. Zapewne doskonale wiedzą, że w razie eskalacji konfliktu rozpoznawalny i dynamiczny Aleksander bez trudu znajdzie nową pracę. Reszta zarządu może mieć z tym jednak znacznie większy problem, bo gdyby nagle wszyscy musieli odejść z firmy, niełatwo byłoby znaleźć pracodawcę, który by ich zatrudnił, gdyż obawiałby się, że ma do czynienia z osobami utrudniającymi zarządzanie organizacją.
Informacja jest dziś droższa niż złoto. »
Koledzy Aleksandra zachowują się więc w sposób całkowicie racjonalny, ponieważ w momencie twartego konfliktu łatwo o przypadkowe ofiary. W ich najlepiej pojętym interesie jest szybkie rozładowanie napięcia. Stąd zachęcanie Aleksandra do rozmowy z prezesem Brylskim jest jak najbardziej uzasadnione. Z drugiej strony Krajewski jako młody i ambitny człowiek na pewno nie zdecydowałby się na to, aby ktoś inny prowadził tego typu rozmowy w jego imieniu. W tej sytuacji są dwa wyjścia – pierwsze to bardzo ostrożna rozmowa Aleksandra z prezesem Brylskim. Jeśli Aleksander chce pozostać w firmie, musi dać Janowi wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza z nim rywalizować. Jako szef marketingu zapewne potrafi prowadzić rozmowy w sposób dyplomatyczny i ta umiejętność zdecydowanie mu się przyda. Nie chodzi przecież o kwestie merytoryczne, lecz o uspokojenie emocji. Dlatego Aleksander może na przykład zacząć rozmowę na płaszczyźnie towarzyskiej, a następnie przejść do ogólnej sytuacji w firmie i wreszcie podzielić się z prezesem swoim niepokojem o ich relacje. Na spotkanie powinien przynieść prezesowi dowód szczerych intencji, na przykład zaproponować zwiększenie jego becności w mediach. Z tą rozmową na pewno nie należy zwlekać, bo Jan Brylski jest człowiekiem niecierpliwym i ten konflikt może się szybko rozwinąć. Można wyobrazić sobie, że prezes zacznie zmierzać do tego, aby Aleksander sam zrezygnował z pracy, na przykład stopniowo ograniczając jego dostęp do mediów albo decyzyjność. Jeśli Aleksander zamierza nadal pracować w Galileo Construction, powinien dać prezesowi do zrozumienia, że jest skłonny do ustępstw i zna swoje miejsce.
Jednocześnie nie ma pewności, że Aleksander powinien starać się zachowywać swoją pracę. Prawdopodobnie właśnie teraz – gdy jest rozpoznawalny i ma udokumentowane sukcesy – może z powodzeniem rozwinąć skrzydła w innej firmie, która zapewne przyjmie go z otwartymi ramionami. Niewykluczone, że w mniejszej organizacji Aleksander miałby nawet szanse na fotel prezesa. W Galileo Construction prawdopodobnie nie będzie już okazji do szybkiego awansu, a lepszy moment na zmianę firmy może się długo nie nadarzyć.
Przeczytaj kolejny komentarz »
Łukasz Kałędkiewicz: Dbając o własny autorytet, prezes Brylski zapomina o tym, że nie prowadzi sam firmy.
Liderzy, Studium przypadku Łukasz Kałędkiewicz PLMiałem ogromne szczęście, że zawsze natrafiałem na przełożonych, którzy cieszyli się moimi sukcesami i potrafili je docenić.
