Obecnie poza tradycyjnymi źródłami energii na znaczeniu zyskują te odnawialne, a polityczne zawirowania ostatnich miesięcy w Europie i Stanach Zjednoczonych wpływają na wahania cen surowców.
O tym, co to może oznaczać dla branży energetycznej, mówi Filip Thon, prezes innogy Polska (dawniej RWE).
Jakich trendów możemy spodziewać się w branży energetycznej?
W efekcie głębokiej transformacji, którą dzisiaj przechodzi sektor energetyczny, wciąż będzie rosnąć znaczenie energetyki odnawialnej. Technologie odnawialne, takie jak elektrownie wiatrowe czy instalacje fotowoltaiczne, generując energię bez emisji szkodliwych gazów cieplarnianych, służą ochronie klimatu. Są również alternatywą dla technologii tradycyjnych, których wykorzystanie w dalszej przyszłości może zostać ograniczone z uwagi na stopniowe wyczerpywanie się zasobów paliw konwencjonalnych. W wielu krajach zdecydowano się wspierać nowe, początkowo dość kosztowne, technologie odnawialne dotacjami do inwestycji, zielonymi certyfikatami lub innymi formami zachęt finansowych. Te działania przełożyły się na ich popularyzację, a w konsekwencji na postęp technologiczny i pojawienie się efektu skali. Umożliwiły też znaczną redukcję kosztów.
Trend wysokich inwestycji w energetykę odnawialną powinien się utrzymać, mimo że perspektywy geopolityczne i makroekonomiczne na rok 2017 są mniej korzystne niż w roku 2016. Stopniowo zmieniać się będzie wielkość realizowanych projektów. Na znaczeniu zyskują małe instalacje zlokalizowane blisko odbiorcy, pozwalające obniżyć koszty inwestycji w sieci przesyłowe i dystrybucyjne, niezbędne do integracji tych źródeł w systemach energetycznych.
W Polsce także oczekujemy rosnącego udziału energetyki rozproszonej. Należy się spodziewać, że będzie postępować rozwój technologii magazynowania energii, dzięki której jej nadwyżka produkowana z wiatru czy słońca będzie mogła zostać wykorzystana, kiedy instalacje te nie pracują – przy słabym wietrze lub w nocy.
Jakie wyzwania stoją przed sektorem energetycznym w Polsce, a jakie przed firmą innogy?
Główne wyzwanie to zrównoważony rozwój w kierunku energetyki niskoemisyjnej, to znaczy taki, który pozwala na wypełnienie zaostrzających się norm środowiskowych, ale jednocześnie gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne kraju i akceptowalny poziom cen energii na rynku. Balans ten tworzą zarówno elektrownie konwencjonalne, oparte na krajowych zasobach węgla kamiennego i brunatnego, jak i odnawialne. Punkt ciężkości stopniowo będzie się przesuwał z energetyki konwencjonalnej w stronę nowych technologii i energii odnawialnej, od wytwarzania scentralizowanego w stronę technologii rozproszonych czy od dostarczania wyłącznie energii w kierunku łączenia innowacyjnych produktów i usług z nią związanych.
W innogy postrzegamy tę transformację jako szansę i chcemy ją współtworzyć. Jako grupa koncentrujemy się na trendach, takich jak: dekarbonizacja, decentralizacja oraz cyfryzacja. Zamierzamy się rozwijać w obszarze energetyki odnawialnej i źródeł rozproszonych, stale ulepszając naszą ofertę dla klientów poprzez nowe produkty i usługi, dostępne również online.
Ostatnio portal TechCrunch porównał rewolucję energetyczną do rewolucji internetowej z początku lat dziewięćdziesiątych, tworząc z połączenia słów „energy” i „Internet” termin „enernet”. Liderami rewolucji internetowej były takie firmy, jak: AOL, Yahoo czy Google. Dzisiaj taką rolę przejmują start‑upy i nowoczesne firmy energetyczne. Oferują klientom systemy umożliwiające inteligentne zarządzanie zużyciem energii, zaawansowane przydomowe system jej produkcji ze źródeł odnawialnych i systemy magazynowania, budują wirtualne elektrownie, tworzą produkty smart. W sercu tej rewolucji są inteligentne rozwiązania i technologie, takie jak Internet rzeczy czy big data. Dzisiaj to energia, podobnie jak kiedyś Internet, zaczyna mieć coraz większy wpływ na nasze życie. Jako innogy pragniemy być wzorem nowoczesnej firmy energetycznej, która zaspokaja coraz więcej potrzeb klientów i aktywnie kształtuje transformację energetyczną.
Wyzwaniem jest zrównoważony rozwój w kierunku energetyki niskoemisyjnej, taki, który pozwala na wypełnienie zaostrzających się norm środowiskowych
Energia elektryczna to produkt utowarowiony, przez co jego dostawcom trudno wyróżnić się w oczach klienta. Konkurowanie ceną zdaje się oczywistym wyborem, jednak może skierować branżę na równię pochyłą. Dobrym rozwiązaniem wydaje się konkurowanie wartością dodaną? Czym w tym kontekście wyróżnia się innogy?
Atrakcyjność oferty oceniana jest przez klientów przede wszystkim pod kątem dopasowania do ich potrzeb. Dzisiaj istotne jest, aby rozwiązywać realne problemy i wchodzić w dialog z odbiorcą. Innogy aktywnie uczestniczy w tworzeniu nowoczesnego sektora energetycznego. Przy taniejących technologiach dodatkowe produkty i usługi zyskują na atrakcyjności. Stąd mamy już ofertę fotowoltaiczną dla całego rynku, w każdym segmencie klientów, ofertę na zakup gazu oraz szeroką gamę produktów okołoenergetycznych. Stale udoskonalamy kanały sprzedaży i obsługi klienta oraz promujemy kompleksowe rozwiązania służące poprawie efektywności energetycznej. Klient jest w centrum naszej uwagi i chcemy docierać do niego kanałami, które są dla niego najwygodniejsze.
Z kolei w segmencie klientów biznesowych obserwujemy zaciętą rywalizację cenową. Przedsiębiorstwa energetyczne działają bardzo aktywnie, pozyskując nowych klientów i zwiększając tym sposobem obroty sprzedaży energii. Tu wymagania klienta kształtują się inaczej, od dostawcy energii oczekuje przede wszystkim know‑how z zakresu efektywności energetycznej i rozwiązań technologicznych, pozwalających na monitorowanie zużycia i efektywne zarządzanie kosztami energii.
Stoimy przed nową erą dla energetyki – świadomi odbiorcy będą decydować zarówno o sposobie korzystania z energii, jak i o wyborze źródła, biorąc pod uwagę na przykład możliwość produkcji energii we własnych instalacjach. Chcemy ich w tym wspierać.
We wrześniu rozpoznawalna marka RWE została zastąpiona obco brzmiącą nazwą innogy. Jaki był cel tej operacji i jak ocenia pan ten krok?
Proces rebrandingu z jednej strony był podyktowany uwarunkowaniami rynkowymi i transformacją rynku energii. Z drugiej natomiast był konieczny, bo stara marka ma w grupie zdefiniowane obszary biznesowe, w których w Polsce nie działamy. Nowa marka oddaje kierunki rozwoju naszej firmy i pasuje do celów, jakie sobie stawiamy. Proces zmiany marki jest zawsze wielkim wyzwaniem. W naszym przypadku tym większym, że dotyczył wszystkich podmiotów należących do naszej grupy w Polsce.
Zmiana marki na innogy to odzwierciedlenie DNA naszego przedsiębiorstwa, przekształcającego się w organizację zasilaną innowacyjnym myśleniem, nowymi technologiami, stosującą nowe podejście do klienta. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji i efektów, jakie dały kampanie informujące o zmianie marki. Po pięciu miesiącach od rebrandingu osiągnęliśmy rozpoznawalność marki na poziomie przekraczającym 80%.
W październiku ubiegłego roku akcje innogy zadebiutowały na giełdzie we Frankfurcie. Na co firma planuje przeznaczyć pozyskane środki? Czy zyska także polski rynek energetyczny?
Zweryfikowaliśmy nasz model biznesowy i utworzyliśmy nową, silną i ukierunkowaną na przyszłość spółkę, a inwestorzy docenili to podejście. Obecnie jesteśmy firmą o najwyższej kapitalizacji wśród niemieckich giełdowych spółek energetycznych. Dwa miliardy euro pozyskane z wyemitowanych akcji zamierzamy przeznaczyć na inwestycje w odnawialne źródła energii, sieci dystrybucyjne oraz w innowacje w obszarze sprzedaży. Dotyczy to również Polski, chociaż nie rozdzielamy budżetów na poszczególne kraje. Podchodzimy do inwestycji globalnie. Jesteśmy przy tym zainteresowani nie tylko wzmacnianiem naszej pozycji na rynkach, na których już działamy, ale również wchodzeniem na nowe. W Polsce pozycja innogy jest już ugruntowana, ale nieustannie dążymy do rozwijania oferty. Jesteśmy otwarci na zmiany i gotowi, by zainwestować jeszcze więcej. Obecność innogy w Warszawie sprawiła, że stolica Polski ma najnowocześniejszą sieć elektroenergetyczną w Polsce, w którą zainwestowaliśmy dotychczas ponad dwa miliardy złotych. Warszawa rozwija się tak dynamicznie między innymi dzięki stale modernizowanej infrastrukturze sieciowej, o którą dbamy i zarządzamy nią najlepiej, jak to możliwe.
Jest pan czytelnikiem „Harvard Business Review Polska”. Które z ubiegłorocznych artykułów zamieszczonych w naszym magazynie były dla pana źródłem inspiracji? O czym chciałby pan przeczytać w przyszłych numerach HBR?
Chętnie sięgam po „Harvard Business Review Polska” i cenię teksty, które publikujecie. Na co dzień zarządzam nowoczesną, dużą firmą funkcjonującą w ramach jeszcze większej organizacji. Z punktu widzenia pracodawcy ze szczególnym zainteresowaniem śledzę wątki dotyczące pokolenia Y. Rola tej grupy z każdym rokiem rośnie, a wkrótce będzie stanowić zdecydowaną większość zarówno pracowników, jak i klientów. Właśnie to pokolenie najaktywniej korzysta z mediów społecznościowych oraz szybko upowszechniających się najnowszych technologii. To generacja wymagającą zupełnie innego spojrzenia na biznes, strategię, zarządzanie, technologię czy marketing. Mam nadzieję, że w 2017 roku HBRP będzie pisał o wyzwaniach, jakie wiążą się z zarządzaniem pokoleniem Y.
